Jak zmieniać, aby zmienić?
Temat wczorajszej rozmowy z Tomaszem i Radkiem mnie nie opuszcza. Jestem głęboko przekonana, że teraz jest idealny czas do wprowadzenia zmian w szkole. Jak działać, aby szkoła stała się miejscem bardziej zbliżonym do życia, w którym ludzie są szczęśliwi, gdzie uczenie się sprawia radość?
Wczoraj w podsumowaniu mówiliśmy o konieczności pracy zespołowej nauczycieli. Warto dodać, że niezbędne przy kreowaniu wizji zmian i potem ich realizowaniu niezbędny jest udział uczniów, rodziców, personelu niepedagogicznego. Wszyscy tworzą pewien system i w ramach tego systemu powinna dokonywać się zmiana. Możemy postępować zgodnie z zasadami wprowadzania zmiany, ale na czym ma polegać zmiana w konkretnej szkole/przedszkolu – tu decyzje powinny być zindywidualizowane.
Warto przypomnieć sobie 8 kroków zmiany wg. Kottera. Gorąco zachęcam też do lektury książki „Pstryk. Jak zmieniać, aby zmienić”. Autorzy – Chip i Dan Heath – zwracają uwagę, że w naszym mózgu mieszkają dwa umysły. Racjonalny i emocjonalny. Jonathan Haidt – psycholog – twierdzi, że nasze emocje są słoniem, a rozum jest jeźdźcem. Przy wprowadzaniu zmiany serce i umysł toczą nieustającą walkę. Umysł jest jak jeździec, siedzący na tym, co niesie serce – na słoniu. Zmianę wprowadzimy skutecznie wtedy, kiedy serce i umysł będą zgodne. Jeździec zapewnia plan i wyznacza kierunek, a słoń daje energię! Aby więc wprowadzić zmianę w szkołach trzeba dotrzeć do jeźdźców i słoni znajdujących się w głowach nauczycieli. Wydaje się, że nieskuteczność dotychczas wprowadzanych zmian w edukacji wiązała się z tym, że docierano wyłącznie do jeźdźców, a nie do słoni. Czas to zmienić!
Żeby skutecznie wprowadzić zmianę trzeba zrobić trzy rzeczy równocześnie:
- Aby zmienić czyjeś zachowanie, trzeba zmienić sytuację, w której on się znajduje. Na przykład, w szkole można zrobić najprostszą rzecz – przestawić ławki w klasie i nie pozwalać, aby wróciły do klasycznego ustawienia. Taka pozornie mała zmiana w przestrzeni zazwyczaj przynosi dużą zmianę w zachowaniach i podejmowanych przez nauczyciela działaniach. Bo jeśli uczniowie siedzą w małych grupach, to trudno zainteresować ich dłuższą pogadanką czy mini wykładem. Takie ustawienie ławek „wymusza” przekazanie aktywności uczniom.
- Motywację do zmiany buduj poprzez dotarcie do słonia, czyli do emocji i spraw by jeździec i słoń działali zgodnie. Zmiany są trudne, bo ludzie się męczą. Coś, co wygląda jak lenistwo, często jest zmęczeniem. Nasze zasoby samokontroli są ograniczone. Można by powiedzieć, że silna wola jest jak mięsień. Jeśli używamy go zbyt często, to po prostu męczy się i nie działa już tak sprawnie. Tak się dzieje w ciągu dnia – przecież nie ma zjawiska porannego podjadania. Mimo postanowień o diecie i zdrowym odżywianiu, to wieczorem, kiedy nasz mięsień samokontroli jest osłabiony, sięgamy po ciasteczko, kiełbaskę, czipsika… Podobnie jest przy każdym wprowadzaniu zmiany. Wprowadzenie zmian wymaga wytrwałości i cierpliwości, więc bez długofalowego wsparcia motywacyjnego nie przyniesie rezultatów.
- Wskaż kierunek. Coś, co wygląda jak opór, często jest brakiem pewności. Ludzie potrzebują jasnych, jednoznacznych wskazówek. Nie wystarczy powiedzieć: w naszej szkole budujemy edukację opartą na relacjach. Jest to bardzo niejednoznaczne, a niejednoznaczność to wróg! Trzeba wskazać, co konkretnie to oznacza, np. nauczyciel wchodząc do klasy uśmiecha się do uczniów, nawiązuje kontakt wzrokowy z każdym uczniem. Zaczyna każdą lekcję od pytania o energię, nastrój uczniów. Itd., itp. Jeśli mamy takie ustalenia, to wiemy dokładnie, co mamy zrobić! Oczywiście katalog takich zachowań i działań możemy ustalić wspólnie, ale on powinien być jednoznaczny i ostatecznie to dyrektor staje się strażnikiem przy ich wprowadzaniu.
I na koniec coś, co może zaskoczyć. Przy wprowadzaniu zmian nie czas na nieingerujące przywództwo. To jest ten moment, kiedy lider powinien zadbać o to, aby powyższe trzy czynniki wystąpiły równocześnie (wskaż kierunek, motywuj – wpływaj na słonia, nie tylko na jeźdźca i dopilnuj, aby ludzie robili to, co zostało ustalone). Jak piszą twórcy książki: „Nieingerujące przywództwo, które daje podwładnym wolna rękę, raczej się nie sprawdzi podczas wprowadzania zmiany, ponieważ najtrudniejszą częścią zmiany – tą, która paraliżuje – są właśnie jej szczegóły.”
Życzę powodzenia w zmienianiu. Bo jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie my, to kto?