Człowiek jest sumą nawyków. Nie ma w tym nic złego, bo gdybyśmy mieli zastanawiać się nad każdą czynnością, którą wykonujemy, sprawdzać, czy na pewno podłoga, na której stawiamy stopy nas uniesie, czy kliknięcie przełącznika zapali światło to… byśmy zwariowali. W zasadzie całe nasze dzieciństwo to właśnie uczenie się, opanowywanie kolejnych nawyków takich jak: chodzenie, bieganie, ubieranie się, wiązanie sznurowadeł, jedzenie, komunikowanie się z innymi, itd. itp. Uczymy się tego po prostu obserwując innych i powtarzając to, co oni robią. To niezwykle szybki i bardzo głęboki sposób uczenia się. Czasami już jako dorośli ludzie łapiemy się na tym, że nakładam krem na twarz tak, jak robiła to moja matka, kroję chleb tak, jak robił to mój ojciec… Takich momentów jest tysiące! Te drobne nawyki po prostu pozwalają nam żyć, wykonywać pewne czynności automatycznie i dzięki temu nasz mózg może przenieść swoją aktywność na inne, ważniejsze dla nas rzeczy, które wymagają zaangażowania świadomości. A ponieważ, jak potwierdzają to badania neurologów, nasz mózg w danym momencie może świadomie wykonywać tylko jedną czynność, to dzięki nawykom możemy się koncentrować na pisaniu, słuchaniu, rozmawianiu i innych wymagających myślenia czynnościach.

Ciemna strona nawyków

Jest jednak też druga strona nawyków. Czyli nawyki, które utrudniają nam życie, zamiast je ułatwiać. Takimi oczywistymi nawykami, które kierują nami, zamiast my nimi to wszystkie uzależnienia. One są formą nawyków, tak mocno osadzonych w nas, że nie możemy się od nich uwolnić. To znaczy możemy, ale wymaga to dużo pracy, wsparcia ze strony innych i podejmowania świadomych działań. Ale dziś nie o uzależnieniach chcę pisać.

Komunikowanie się – czy wiesz, jak się komunikujesz z innymi?

Dziś chcę się zająć nawykami związanymi z naszym sposobem komunikowania się z innymi. To też niesamowicie silny nawyk. Co jeszcze bardziej utrudnia sytuację, to fakt, że najczęściej nie zastanawiamy się nad tym, jak komunikujemy się z innymi. Jakich używamy słów, czy stosujemy komunikat „JA”, czy komunikat „TY”, czy jesteśmy spójni w naszych komunikatach. Nie zastanawiamy się, bo po prostu nie mamy świadomości, że można komunikować się inaczej. Powielamy wzorzec przekazany nam przez nasze otoczenie. Mówiąc językiem bardziej naukowym, mamy to na poziomie nieświadomej kompetencji. Po prostu to dzieje się niejako samo.

Jeśli jednak wkraczamy na ścieżkę rozwoju, to prędzej czy później znajdziemy się na kursie, szkoleniu, które uświadomi nam, że są różne sposoby komunikowania się. Dowiemy się, jak one wpływają na innych i co z tego może wyniknąć dla nas. I tak jest z uczestniczkami prowadzonego przeze mnie kursu coachingowego.

Większość z nich już ma świadomość tego, że istnieją komunikaty „JA” i komunikaty „TY”. I wie jeszcze dużo więcej o komunikacji. Ale też uczestniczki kursu wiedzą już, że zmiana dotychczasowych nawyków komunikacyjnych jest bardzo trudna. Wymaga uważności, wytrwałości, pogodzenia się z tym, że efekty pracy nad zmianą nawyków nie pojawiają się szybko. Że wymaga to czasu i stałego ćwiczenia.

Książka warta polecenia

Charles Duhigg w swojej książce „Siła nawyku. Dlaczego robimy to, co robimy i jak można to zmienić w życiu i biznesie” pisze: „Badania udokumentowały, że rodziny w których istnieje zwyczaj wspólnego jedzenia kolacji, wychowują dzieci z lepszymi kompetencjami w sferze praco domowych, lepszymi ocenami, większą kontrolą emocjonalną i większą pewnością siebie. Ścielenie łóżka każdego ranka koreluje z wyższą wydajnością, lepszym samopoczuciem i umiejętnością trzymania się budżetu. I nie chodzi o to, że wspólna kolacja, czy pościelone łóżko powodują lepsze stopnie czy mniej beztroskiego wydawania pieniędzy. W jakiś sposób jednak te wstępne zmiany wywołują reakcje łańcuchowe, pomagające wytrwać także przy innych korzystnych nawykach.

Skupiając się na zmianie lub kultywowaniu kluczowych nawyków, możesz doprowadzić do daleko idących zmian.”

Jak pisze Duhigg, możesz doprowadzić do znaczących zmian zarówno w życiu osobistym, jak i w życiu organizacji. Kluczowe jest określenie dobrych nawyków, które czynią nasze życie osobiste, jak i życie naszych organizacji lepszymi.

Bardzo ważne jest uświadomienie sobie, że nawyki nie są przeznaczeniem. Można je zmienić. Trzeba tylko sobie uświadomić, jakie mam nawyki, które mi sprzyjają, a które nie i podjąć decyzję, że chcę zmienić te nawyki, które przynoszą niekorzystne konsekwencje.

Jak to się ma do bycia liderem edukacji, albo liderem własnego życia? Oczywiście to klucz do świadomego kierowania sobą i innymi. To podstawa do tworzenia lepszego życia dla siebie i takiej kultury organizacyjnej, która sprzyja osiąganiu celów organizacji i dobrostanowi osób, które w niej funkcjonują.

Pętla nawyku

Żeby zmienić nawyk, warto sobie uświadomić, jak działają nawyki. Duhigg pisze o pętli nawyku, na  którą składają się: wskazówka – zwyczaj – nagroda.

  1. Wskazówka to wyzwalacz, który przekazuje mózgowi informację, że trzeba przejść w tryb automatyczny i podpowiada, który nawyk należy wybrać. Budzę się rano, czuję w ustach niesmak.
  2. Zwyczaj czyli to, co robimy, myślimy, mówimy, czujemy. Zwyczaj może mieć charakter fizyczny, umysłowy, czy emocjonalny. Wstaję, idę do łazienki i myję zęby.
  3. Nagroda, która pozwala mózgowi wybrać, czy dana pętla warta jest zapamiętania i stosowania. Czuję się lepiej, niesmak z ust znika. Warto zapamiętać tę pętlę, warto zautomatyzować ten nawyk.

Kluczowy nawyk to komunikowanie się. Powielamy wzorce, które dali nam dorośli w czasie gdy byliśmy dziećmi. A ten wzorzec to stosowanie komunikatu TY. I nie robili oni tego świadomie, tylko po prostu powielali wzorzec, który sami otrzymali. Zmiana tego nawyku jest bardzo trudna, bo trzeba się oduczyć starego sposobu komunikowania się i równocześnie wprowadzać nowy. Bo przy zmianie nawyku ważne jest to, że nasz mózg nie uznaje pustki. Zmieniany nawyk potrzeba natychmiast zastąpić nowym. Nasz mózg nie przyjmie tego z radością, będzie się opierać, sabotować, bo nowy nawyk to dużo pracy, uważności, przytomności. Jest jednak nadzieja, że jeśli będziemy to robić po okiem fachowca, w grupie, przy wsparciu innych, to… damy radę. Uczestniczki bieżącej edycji kursu coachingowego zachwycają mnie swoją dojrzałością i gotowością do pracy. Mówią: jeśli my zmienimy nasze nawyki komunikacyjne i przejmą je nasi uczniowie, to wychowamy następne pokolenia tych, którzy posługują się pozytywna komunikacją już nieświadomie! Dla mnie to jest naprawdę piękna postawa!

Jak jest z nawykami nauczycieli?

Wchodzę do klasy, zamykam drzwi i… działa siła nawyku. A skąd te nawyki mamy? Z czasów, kiedy sami byliśmy uczniami! Przez 12 lat oglądaliśmy, co robią, jak się zachowują, co mówią, jak prowadzą lekcje nauczyciele i to mamy wryte w nasz twardy dysk bardzo mocno.

Potem trafiliśmy na studia, a po studiach znowu do szkoły. Znowu uczestniczyliśmy w setkach nudnych spotkań rady pedagogicznej, bo… prawo nakazuje podsumować rok szkolny i… zawsze tak standardowo to wyglądało. Każdy wychowawca odczytuje podsumowanie dla swojej klasy, nikt nikogo nie słuch, bo ile może pomieścić nasz mózg. Tak marnujemy bezcenny czas naszych uczniów. Czas, który mogliby poświęcić na autentyczne uczenie się, a nie tylko wysłuchanie, co mówi nauczyciel (zapamiętają ok. 10%, jak dobrze pójdzie). Tak marnujemy nasz czas na bezsensowne odczytywanie informacji, zamiast na krótkie zaprezentowanie tego, co zrobili uczniowie, na twórcze rozmowy, jak uczyć, aby nauczyć albo po prostu na integrację zespołu nauczycieli i budowanie zaufania i zaangażowania.

Jak zmieniać nawyki?

Więc, aby coś zmienić, trzeba najpierw zobaczyć/usłyszeć, co robimy, co mówimy. Potem zastanowić się, jakie to przynosi efekty. Potem zdecydować, co zostawiamy, bo efekty są pozytywne, a co zmieniamy, bo efekty są negatywne, albo po prostu ich nie ma.

Wiem, że nie jest to łatwe, ale jeśli teraz nic nie zmienimy, to nic się nie zmieni. Więc może warto zacząć od nowej formuły podsumowujące rady pedagogicznej? Mamy już doświadczenia w organizowaniu takich wyjazdowych rad, które dały nowe siły i moc do działania nauczycielom. Szczególnie teraz, po okresie pandemii, przyjęciu ukraińskich uczniów do naszych szkół należy się nauczycielom coś nowego, świeżego. Po prostu nagroda, spotkanie, które uświadomi im, jak wielkim sukcesem jest to, co zrobili w ciągu ostatniego roku. A potem przeszkolić się w zakresie pozytywnej komunikacji albo wejść do programu wspierającego nauczycieli w takim prowadzeniu lekcji, aby przede wszystkim rozwijały kompetencje uczniów, w oparciu o treści programowe?

Decyzja należy do Was. Moim zdaniem lepszego czasu na takie zmiany nie będzie. Więc kształtujmy nowe nawyki, bo siła nawyku ma wielką moc!